Ja wiem, dobrze wiem, że dwa tygodnie to trochę mało by stwierdzić czy produkt naprawdę przynosi efekty i że trzeba go stosować trochę dłużej. Ale mam co do wspaniałego oleju z czarnuszki kilka uwag którymi chciałabym się podzielić.
Czego można dowiedzieć się o czarnuszce w sieci:
“Czarnuszka siewna (Nigella sativa L.) to gatunek rośliny z rodziny jaskrowatych. Surowcem zielarskim jest nasienie czarnuszki – Semen Nigellae (Semen Melanthii, z nasion wytwarza się olejek z czarnuszki siewnej – Oleum Nigelle (Oleum Melanthii aethereum). Nasiona zawierają dużo tłuszczu (do 40%), olejek lotny (do 1,5%), saponinę – melantynę (silnie trującą dla ryb, ale w dużych ilościach szkodliwą również dla organizmów stałocieplnych), garbniki, gorycz – nigellinę i alkaloid – damasceinę.”
“Olej z czarnuszki pomaga w leczeniu alergii i wzmacnia odpornośc. Można stosować go przy następujących zaburzeniach zdrowotnych: alergia, astma, zapalenie oskrzeli, nieżyt tchawicy, krtani i gardła, kaszel, stany zapalne płuc bóle głowy, bóle oczu, zapalenie ucha, bezsennośc, problemy sercowe, bóle stawów, zaburzenia żołądkowo-jelitowe, bóle zębów, grzybica skóry, wypadanie włosów, kaszel, katar sienny, liszaj zwykły przewlekły, łuszczyca, trądzik, brodawki, opryszczka, podatność na infekcje, stany wyczerpania, zakażenia przewodu pokarmowego, depresja, zaburzenia koncentracji, stany nieżytowe układu żółciowego, zastoje żółci, kamica żółciowa, choroby pasożytnicze układu pokarmowego i płciowego, choroba wrzodowa.”
Brzmi cudownie, prawda? Ale jak zdążyłam się przekonać, to co dla jednych jest cudem, dla innych może okazać się totalną klapą.
Jak widać wyżej posiadam olej z firmy OlVita. Początkowo stosowałam go do olejowania włosów, ale teraz widzę, że było to trochę marnowanie produktu. U mnie średnio się to sprawdziło, na początku nie miałam wielkiego porównania, był to drugi olej jaki przetestowałam (po oliwie z oliwek), ale ostatnio kupiłam olej z siemienia lnianego i on działa u mnie po prostu lepiej. Olej z czarnuszki jak gęstszy i ma “mniejszy poślizg” (jeśli można tak powiedzieć), przez co jest też mniej wydajny. No i ten zapach! Baardzo intensywny, nie wiem czy go kocham czy nienawidzę.
Dwa tygodnie temu porzuciłam więc olejowanie na rzecz stosowania wewnętrznego. Co mogę o tym powiedzieć? Jest CIĘŻKO! Olej z czarnuszki ma bardzo intensywny, gorzki, wręcz palący przełyk smak. W pierwszych dniach czułam się naprawdę niekomfortowo po spożyciu oleju, siedział mi chyba trochę na żołądku. Poddałabym się chyba gdybym nie zaobserwowała jednej rzeczy.
Mam dość spokojną cerę, jeśli chodzi o niedoskonałości. Zaskórniki, owszem, ale raczej nie mam poważniejszych problemów. Za to kiedy już mi się coś na twarzy pojawi, bardzo ciężko, wolno się goi. Czemu o tym piszę? Właśnie dwa tygodnie temu moja twarz przechodziła kryzys jakiego dawno nie było xD I wiecie co? Kiedy zaczęłam stosować olej z czarnuszki, wszystko zaczęło się goić jak za dotknięciem magicznej różdżki. Dwa dni i nie było śladu! Efekt WOW w najczystszej postaci.
Dlatego choć nie zaobserwowałam żadnego pozytywnego działania na włosach (wiem, że może być na to za wcześnie) i już pewnie nie będę w stanie stwierdzić czy jakiś będzie bo tydzień temu zaczęłam wcierać kozieradkę, polecam olej z czarnuszki GORĄCO! Nawet mimo smaku, który jest tragiczny. Warto!
Nie jest to do końca wpis włosowy, ale musiałam się podzielić spostrzeżeniami, może akurat komuś innemu też pomoże czarnuszka ;p
Źródło informacji: arkadia-polania.pl